sobota, 29 sierpnia 2009

Zycie potrafi zaskakiwać

On i Ona przez cztery lata spotykali się codziennie na korytarzach szkolnych, nie rozmawiali wcale, nie mieli wspólnych znajomych. Ona w szkole dość zagubiona liczbą uczniów, można powiedzieć nie wyróżniała się nigdy z tłumu. Kiedy mijała go na korytarz, czasem tylko spojrzała przelotnie i nic więcej, nie interesował jej swoją osobą, ośmielę się stwierdzić ze miała go za pewnego rodzaju dziwak... tak to właśnie byłoby, nawet nie ma o czym specjalnie pisać. Takich nieznajomych jest mnóstwo i sytuacji podobnych wydarza się pełno w szkołach, a jednak jest coś ciekawego..!

On skończył szkołę, zdał maturę, dostał się na studia i nadeszły wakacje. W drugim miesiącu ich trwania, spotkali się na imprezie i jak to bywa po alkoholu zaczęli ze sobą rozmawiać, na różne tematy, trochę dziwne jak np. rozważania teologiczne o 2 w nocy, czy temat neutralny szkoła. W każdym razie maszyna ruszyła i większość oczywistości zmieniła bieg. Spotkali się później na kawie, może nie dyskutowali aż tak żwawo jak wcześniej czy może był trochę drętwo i pożegnanie nie wypadło rewelacyjnie, ale umówili się jeszcze do kina. Film ponoć komedia, nie był śmieszny, tylko raczej żałosny, głupawy a ją bardziej śmieszył on, który próbował udawać ze jednak choć odrobinę jest zaciekawiony, i stale zmieniał pozycję. Najlepsze w tym filmie był fakt, ze się skończył. Nie było jednak, aż tak źle rekompensatą okazał się spacer po kinie. Patrząc na nich z boku można śmiało by użyć określenia spotkały się dwa dość różniące się do siebie światy. Ona nie wysoka, ubrana ze wskazówkami gazet o modzie, speszona a on wysoki, śmiało gestykulujący, perkusista w miejscowym zespole... Jednak umówili się jeszcze na jedno spotkanie we dwójkę. Jaki będzie miało ono przebieg, czy wydarzy się coś ciekawego? sama jestem ciekawa...

piątek, 28 sierpnia 2009

Na początek

Na początek ?! piszą coś, gdzieś po raz pierwszy w dobrym guście jest skreślić kilka słów jako pewnego rodzaju wstęp, więc nie będę odbiegać od przyjmowanej normy. Z jakiego powodu powstał blog...? Odpowiedź na to pytanie jest dość banalna, a mianowicie z mojego wydzimisia, aby w przyszłości zajmować się zajęciem związanym z pisaniem, a co prawda od czegoś należy zacząć, chociaż dla samej siebie.

Faktem pewnie znamy i wcale nie jakimś wyjątkowo wyszukanym jest to, iż wakacje dobiegają końca i co związku z tym? Zacznie się znowu przebywanie w szkole pół dnia, uczenie się, a właściwe kombinowanie aby wykonywać ta czynność jak najrzadziej. Paradoksalnie a może i nie w szkole głowię się często nad tym jak to coś zrobić i przy tym się nie narobić ale żeby wyglądało to na to, ze się narobiłam. Jest to nie lada orzech do zgryzienia, ale czasem przynosi pożądane efekty, które są jakby miłą rekompensatą za trud. Najgorsze jest jednak w szkole, załapanie rytmu, przyzwyczajenie się do jakże monotonnej codzienności, to tak jakby komuś kto przez powiedzmy nie biegał przez jakiś rok, kazano odrazu przebiec kilometr bez zatrzymywania się, ale co prawda poprzedzając rozgrzewką, która często mija jak okiem strzelić.